Łączna liczba wyświetleń

środa, 25 marca 2015

2.,, nie potrzebne nam było nic innego do szczęścia"

          Dom był dokładnie taki jaki sobie wyobrażałam. Może wydawało się to dziwne, jednak odkąd rodzice nie mieszkają razem, nie miałam okazji zobaczyć domu mamy. Od progu czułam zapach wanilii z cynamonem, który unosił się w całym lekkim powietrzu. Dom był oświetlony ozdobnymi lampami, które mama uwielbiała. Zresztą mama szalała za wszystkim co chociaż w jakimś stopni odbiegało od normy i przeciętności. Salon był pomieszaniem beżu z ciepłą kawą, no tak- ulubione kolory mamy. Zresztą większa część mieszkania urządzona była własnie w takich kolorach. Na oknach wisiały białe firanki, które delikatnie kołysały się przez ruch powietrza. W prawie każdym pomieszczeniu można było zobaczyć piękne kwiaty. Moja mama kochała kwiaty, rośliny i wszystko co było związane z przyrodą. Od pewnego czasu pomieszała swoją pasję z zawodem. Została projektantką ogrodów i z tego co udało mi się usłyszeć, wychodziło jej to całkiem dobrze. Dom w Polsce nijak równał się z tym tutaj. W Klingenthal; Podniosłam z progu bagaże i nieśmiało weszłam do środka.
-Melanie!- usłyszałam radosny głos mamy, która szybko znalazła się obok mnie. Wyglądała pięknie. Była taka radosna i uśmiechnięta, a na jej bladych policzkach błyszczały różane rumieńce. Mocno mnie do siebie przytuliła i pocałowała w policzek.
-Mamo!- odpowiedziałam, odwzajemniając jej szczery uśmiech. Wspięłam się na palce i delikatnie pocałowałam ją w czoło.
-Chodź skarbie do środka, mamy dla ciebie obiad- powiedziała mama, po czym trzymając mnie za rękę, zaprowadziła mnie do kuchni. Przy dużym, wiosennym stole siedział Markus oraz jakaś dziewczyna, której nigdy nie miałam okazji spotkać. Uśmiechnęła się do mnie sympatycznie, a ja zrobiłam to samo. usiadłam na jednym z wolnych krzeseł.
-Jestem Sophie- usłyszałam po dłuższym czasie. Zaczęłam się zastanawiać jaka Sophie.. może była to dziewczyna Markusa, albo koleżanka. W jednym momencie w mojej głowie pojawiło się tysiąc myśli.
-Jestem Melanie- odpowiedziałam, uśmiechając się serdecznie.
-Nakładaj sobie śmiało Melanie- usłyszałam ciepły głos mamy, która usiadła po chwili obok mnie. Podniosłam łyżkę, która leżała w misce z zupą i nałożyłam sobie trochę. Czułam się trochę niezręcznie- nie ukrywam. jednak wydawało mi się, że to normalne. W końcu widzę się z nimi wszystkimi po długiej przerwie i miałam świadomość, że mogło się wiele zmienić przez ten okres czasu. Niemniej jednak cieszyłam się z powodu, że tu jestem. Może powinnam chociaż na chwilę zmienić otoczenie i poznać nowych ludzi.

***
-Gdzie idziemy?- zapytałam, spoglądając błagalnie na Markusa, który szedł zaraz obok mnie.
-Na trening Markusa- odpowiedziała Sophie, która chwyciła mnie pod rękę. Uśmiechnęłam się w podziękowaniu i założyłam na oczy okulary, które włożone miałam we włosy.
-Co tam u ciebie Melanie?- zapytał mnie brat, spoglądając w moją stronę.
-Wszystko dobrze, nic się za bardzo nie zmieniło- odpowiedziałam, cicho wzdychając. Kiedyś miałam taki świetny kontakt z bratem, prawie wszystko robiliśmy razem. razem się bawiliśmy, spędzaliśmy wolny czas w swoim towarzystwie. Nie potrzebne nam było nic innego do szczęścia. bardzo dobrze się rozumiałam z Markusem. Zabolał mnie wybór rodziców właśnie ze względu na to, że wszystko miało się w tamtym momencie zmienić, a ja wiedziałam, że zmieni się na gorsze.
-Właśnie Melanie, bo chyba jeszcze ci nie zdążyliśmy powiedzieć. Sophie mieszka z nami od jakiegoś czasu.
-Ale jak to mieszka?- zapytałam, pytająco unosząc brwi.
-Moi rodzice zginęli kilka miesięcy temu w wypadku, a znali się bardzo dobrze z twoją mamą, więc wasza mama zgodziła się mną opiekować- dokończyła Sophie, która w jednej chwili posmutniała.
-Rozumiem, przykro mi- odparłam, spoglądając na ziemie,
             Zatrzymaliśmy się przed budynkiem, który sąsiadował ze skocznią. Była to ta skocznia, którą tak często widziałam w telewizji. Nie ukrywam, że na żywo sprawiała dużo większe wrażenie. Markus zniknął za drzwiami, a ja z Sophie spoglądałyśmy na skocznię.
-Ile masz lat?- zapytałam po czasie, zwracając wzrok w jej stronę.
-Siedemnaście- odparła, również spoglądając w moje oczy. Po czasie z budynku wybiegli skoczkowie. Markus, Andreas Wellinger, który wydawał się być tak idealny, dla niemalże każdej nastolatki w dzisiejszych czasach. Zaraz po nim przez drzwi przebiegli Andreas Wank, wraz z Marinusem Krausem. Biegli na rozgrzewkę- tak podejrzewałam. Z tego co widziałam w telewizji, sportowcy zawsze przed wyjściem na skocznię wykonywali serie różnych ćwiczeń. Zatrzymali się jakieś dziesięć metrów dalej, po czym zaczęli się rozgrzewać. Nie mogłam oderwać wzroku od Wellingera, który lepiej niż w telewizji, wyglądał własnie teraz.
-Lubisz skoki?- zapytałam po chwili Sophie, która wciąż stała obok mnie.
-Tak, lubię- odparła dziewczyna. Podeszłyśmy do ławki, która stała zaraz przy wyjściu z budynku i usiadłyśmy. Bardzo spodobał mi się trening skoczków. Wszyscy bez wyjątków latali wyjątkowo daleko i wyjątkowo ładnie. Wiedziałam, że od dzisiejszego dnia skoki przestaną być dla mnie obojętne. Pogoda była idealna. Na niebie nie było, ani jednej chmury, a wiatr wydawał się być znikomy. Zarzuciłam włosy na plecy, ściągnęłam kurtkę, wzięłam ją do ręki i podeszłam do płotu. Trening trwał godzinę, a ja mogłabym to oglądać nieskończenie długo.

***
-Chodź Sophie przedstawię cię- powiedział brat, który otworzył przede mną drzwi, a ja nieśmiało weszłam do środka. W szatni siedzieli wszyscy niemieccy skoczkowie, którzy właśnie skończyli się przebierać.
-To jest moja siostra Melanie- uśmiechnął się brat, po czym wskazał ręką na mnie.
-Cześć- powiedziałam po chwili wahania, po czym usłyszałam to samo. Poczułam wzrok Wellingera na mojej osobie. momentalnie moje serce zaczęło szybciej bić, a dłonie drżeć. Uśmiechnęłam się serdecznie i usiadłam zaraz obok Markusa. Wsłuchiwałam się w rozmowę skoczków. Znałam niemiecki na tyle dobrze, że udało mi się zrozumieć najistotniejsze rzeczy. Zauważyłam, że rozmawiali wszyscy prócz Wellingera, który siedział w pewnej odległości od Wanka i spoglądał w telefon. Musiałam go poznać. musiałam, musiałam, musiałam!- powtarzałam sobie w głowie te słowa, czasami zerkając w jego stronę. Był tak idealny. Jego ciemne włosy idealnie komponowały się z dużymi oczami. Był perfekcyjny niemalże w każdym detalu swojego ciała. Wiedziałam, że widzi to jak na niego spoglądam, jednak nie przejmowało mnie to w tamtym momencie. Po chwili podniosłam się w ławki i otwierając drzwi, wyszłam na zewnątrz.

2 komentarze:

  1. Zdecydowanie za krótko, ale bardzo ciekawie! Co prawda, trochę zdziwiło mnie, że Sophie mówiąc o wypadku i śmierci rodziców się uśmiechała, ale to już zależy od ciebie, jak kreujesz bohatera. :)
    Melanie chyba jest trochę zagubiona wśród rodziny po tej całej rozłące. W sumie to ją rozumiem, bo faktycznie - sporo mogło się pozmieniać.
    Wellinger jest głównym bohaterem tego opowiadania, ah.. Melka chce go poznać, więc ciekawi mnie, jak to się potoczy!
    Ogółem, jak już wspomniałam, rozdział jest bardzo fajny, choć następny mógłby być odrobinkę dłuższy. Proszę! :D

    Pozdrawiam i weny!
    (http://logikaserca.blogspot.com/ ; http://love-x-norge.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Jeśli chodzi o reakcje Sophie- przeoczyłam to, urwałam myśl w połowie haha :) Wiem, że za krótko, jednak nie wiedziałam już za bardzo o czym pisać. jutro postaram się, żeby było coś więcej i bardziej dopracowanego! :*
      Dziękuję!

      Usuń