Podeszłam do Sophie, która wciąż spoglądała w stronę skoczni, a w dłoni trzymała telefon. Coś mnie w jej niedużej osobie intrygowało, fascynowało. Ciekawe, a zarazem piękne było to, że niemalże bez przerwy na jej bladej twarzy dało się zauważyć promienny uśmiech, który to właśnie napawał wszystkich wokół bardzo pozytywną energią. Po chwili przegarnęła włosy, które zarzucił wiatr na jej twarz. Po tym, jak przez jakiś czas obserwowałam ją z pewnej odległości, podeszłam do niej i usiadłam obok.
-Gdzie byłaś?- zapytała mnie Sophie, nie odrywając wzroku od skoczni.
-Markus chciał mnie przedstawić chłopakom- odpowiedziałam, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
-I jak wrażenie?- odparła dziewczyna, chowając telefon do jednej z kieszeni w jej jasnofioletowej kurtce,
-Sama nie wiem- odezwałam się cicho, zmieszana. Nie wiedziałam co o nich myśleć, w jaki sposób ich ocenić. Nie potrafiłam wyrazić opinii na ich temat, po tak krótkiej chwili jaką z nimi spędziłam. Widziałam przez szybę skoczków. Zbierali swoje rzeczy, podejrzewałam, że za chwilę wszyscy co do jednego wyjdą z szatki i rozejdą się każdy w inną stronę.
-Cieszysz się, że tu jesteś?- zapytała mnie Sophie, dopiero wtedy odwracając się w moją stronę. Uśmiechnęła się serdecznie w moją stronę i oparła o oparcie ławki.
-Bardzo- odparłam, dopinając do końca zamek w kurtce. Było trochę po szesnastej. Słońce świeciło znacznie słabiej, a promienie, które rzucało na mocno zieloną trawę, były bledsze. położyłam dłonie na nogach i palcami pocierałam o jeansowy materiał- kwestia przyzwyczajenie. Przed oczami miałam cały czas jego twarz. jego opaloną cerę, idealne, czekoladowe oczy, które były otoczone ciemnymi obwódkami. Widziałam jego perfekcyjny uśmiech i wachlarz śnieżnobiałych zębów. Ciekawie, nieułożone włosy, które dodawały piękna do jego niemieckich rys twarzy.
-Melanie- od rozmyślań oderwał mnie jej słodki głos.
-Tak?- zapytałam, otwierając szerzej oczy.
-Mogę cię o coś zapytać?- szepnęła cicho Sophie.
-Pewnie, pytaj- odpowiedziałam, przecierając oczy.
-Dlaczego tutaj przyjechałaś?- zapytała dziewczyna, przysuwając się w moją stronę.
-W sumie to nie był mój wybór, wiesz...
-A więc czemu?- kontynuowała Sophie,obejmując się wokół ramion.
-Mój tata tak chciał- powiedziałam, ukrywając jakiekolwiek wzruszenie, które mogłoby wystąpić u mnie w tamtym momencie.
-Rozumiem- odparła Sophie, kiwając ze zrozumieniem głową. Nagle powoli uchyliły się drzwi od budynku, po czym próg przekroczyli wszyscy skoczkowie. Starałam się na nich nie zwracać uwagi, wpatrując się w twarz Sophie.
-Wołają nas- powiedziała Sophie, wskazując dłonią na chłopaków. Wystawiła w moją stronę rękę, a ja podniosłam się niechętnie z ławki i wraz z brunetką ruszyłam w stronę skoczków, którzy czekali na nas przy bramie, która wyznaczała teren ośrodka sportowego.
-Idziemy gdzieś?- zapytał nas Markus, sympatycznie się uśmiechając.
-Możemy.. Melanie?- odpowiedziała nieśmiało Sophie, jednoznacznie odwracając się w moją stronę.
-No, tak- potwierdziłam, uśmiechając się delikatnie.
-A więc gdzie?- zapytał Wank, przerywając chwilową ciszę.
-Ja się tu nie orientuję- powiedziałam, cicho się śmiejąc pod nosem.
-Chodźmy do pizzerii- zaproponował Kraus, zakładając na siebie klubową kurtkę.
-Dobra- odparł Wellinger, wyciągając ponownie z kieszeni telefon.
-Młodzieńcze, chowaj telefon- powiedział żartobliwie Markus, pstrykając Andreasa w plecy.
-Już, już- odpowiedział Wellinger, śmiejąc się. Po pewnym czasie wszyscy ruszyliśmy w stronę miejscowej pizzerii.
-Długo tu zostajesz?- zapytał mnie Kraus, przyjaźnie mnie obejmując w pasie.
-Nawet bardzo długo- odpowiedziałam, ściągając okulary z oczu.
-No to jeszcze zdążymy się dobrze poznać, co?- zapytał Marinus, sympatycznie się uśmiechając w moją stronę.
-Uważaj, żebyś się nie wywrócił- usłyszałam głos Wellingera, który w żartach podłożył mojemu bratu nogę.
-Dobra, dobra- powiedział Markus, zakładając na włosy kaptur. Chwyciłam pod rękę Sophie i położyłam głowę na jej ramieniu. Szczerze mówiąc, to przez ten cały czas bardzo zgłodniałam i miałam ochotę na dobrą pizzę.
-Sophie co jesteś taka smutna?- zapytał Wellinger, przyjacielsko ją szturchając.
-Nie jestem smutna, ani trochę- odparła dziewczyna, spoglądając wesoło na Andreasa. Nie wiem, jak to możliwe, ale bardzo szybko poczułam się dobrze w towarzystwie skoczków i mojej nowej współlokatorki. Wszyscy byli tacy sympatyczni i pozory jakie sprawiali przed kamerami wcale nie były błędne.
-A więc wchodzimy?- zapytał Markus, po tym jak zatrzymaliśmy się przed wejściem do klimatycznej pizzerii.
-No, a jak inaczej?- odparł sarkastycznie Wank, otwierając drzwi przede mną i Sophie. Wnętrze było przyjemne. Na ścianach, które były wykonane z jasnego drewna, wisiały tradycyjne przedmioty i ciekawe obrazy. Na każdym ze stołów leżał ozdobny obrus, a na nim w wazonie stały kwiaty. W pizzerii nie było prawie nikogo. podeszliśmy do jednego z dużych stołów i po tym jak wszyscy powiesili kurtki, usiedliśmy. Zamówiliśmy cztery duże pizze i dla każdego po napoju. Siedziałam w ciszy, wsłuchując się w żarty Marinusa, który co jakiś czas, podczas wymachiwania rękami, uderzył mnie w twarz. Czekałam na kolejne opowieści wydobywające się z ust Wanka, słuchałam zabawnego śmiechu Markusa, który właśnie coś wyjaśniał Sophie. Nie odzywałam się, ale nie tylko ja. Mój wzrok co chwilę zatrzymywał się na jego postaci. na postaci jednego z najlepszych niemieckich skoczków. Na postaci Andreasa Wellingera. Siedział prawie naprzeciw mnie i wyglądał przez duże okno. Czułam jego spojrzenie na mnie dosyć często. Byłam szczęśliwa w tamtym momencie, tak jak dawno nie byłam
***
-Dziękuję- rzuciłam w stronę Marinusa, po tym jak uchylił przede mną drzwi.
-Ależ nie ma za co, Melanie- odparł Kraus, chwytając mnie za ramię. Uśmiechnęłam się serdecznie i puściłam w jego stronę oczko.
-To co dziewczyny, idziemy do domu?- zapytał Markus, spoglądając w stronę moją i Sophie.
-No chyba tak- odezwałam się, chwytając pod rękę brunetkę.
-idziemy- dodała Sophie, poprawiając włosy.
-Wobec tego cześć chłopaki- rzucił na pożegnanie Markus, zwracając się w ich stronę.
-Cześć- powiedziała Sophie, podnosząc rękę, a ja dodałam to samy. Po czym wszyscy rozeszliśmy się w dwie różne strony. Gdy już byliśmy w pewnej odległości od reszty, odwróciłam się, by na niego spojrzeć po raz ostatni dzisiaj. Wtedy nasze spojrzenia się spotkały.
Czekam na kolejny ❤
OdpowiedzUsuń